Alina Wieja – autorka książek, redaktor naczelna czasopisma Nasze Inspiracje, znany mówca, dyrektor Instytutu Poradnictwa Chrześcijańskiego.

Duchowy autorytet, uzdrowienia i cuda

duchowy-autorytet

Z Johnem Paulem Jacksonem rozmawiają Alina Wieja i Henryk Wieja

Rozmowa jest kontynuacją pierwszej części wywiadu, który ukazał się w letnim numerze „Naszych Inspiracji”. Dotyczył kwestii widzenia świata niewidzialnego, duchowego, snów, wizji oraz daru proroctwa. John Paul Jackson podkreśla, że w kontekście każdego daru i każdej posługi ważna jest kwestia autorytetu, poszanowania Bożego porządku oraz rozwijania charakteru osoby obdarowanej

Czym jest duchowy autorytet?

John Paul Jackson: Duchowy autorytet to naprawdę ciekawa sprawa. Autorytet to nie dar. To rezultat relacji z Bogiem, który ma autorytet. Autorytet to możliwość i umiejętność panowania nad widzialnym i niewidzialnym światem. Z kolei moc jest darem, ale ma możliwość ingerowania tylko w wymiarze świata widzialnego, naturalnego. W odróżnieniu od mocy, w autorytecie zawiera się możliwość sprawowania kontroli nad światem naturalnym i ponadnaturalnym – niewidzialnym. W zależności od tego, w jakim obszarze posiadasz autorytet, możesz wpływać na rzeczywistość zarówno widzialną, jak i niewidzialną.

Od czego zależy poziom i zasięg duchowego autorytetu?

Pewien poziom autorytetu otrzymujemy, gdy zapraszamy do swojego życia Jezusa Chrystusa i przyjmujemy zbawienie. Ale autorytet to coś, co możemy rozwijać, w czym możemy wzrastać. Jezus powiedział, że pewien rodzaj demonów może być wyrzucony tylko przez post i modlitwę. Post i modlitwa nie są zapracowywaniem na autorytet. Są przebywaniem w Bożej obecności, w której duchowy autorytet jest nam udzielany. Inaczej mówiąc, Jezus wskazał uczniom, że potrzebny jest im większy autorytet, by osiągnąć pewne rzeczy. Rozwijając się w służbie, musimy wzrastać w duchowym autorytecie. Następuje to tylko wtedy, gdy zbliżamy się do Boga.

Każda modlitwa, którą wypowiadamy, to walka duchowa, ponieważ każda modlitwa jest prośbą, by Bóg zadziałał i pokonał wroga. Może to być prośba, aby zamiary zostały zrealizowane, może być i inna prośba, by Bóg powstrzymał daną osobę w czynieniu zła. Każda z tych rzeczy to duchowa walka. Naszą prośbę przedstawiamy wyższemu autorytetowi. Załóżmy, że widzimy człowieka, który ma konkretny problem. To, jak zareagujemy i jakie będą tego efekty, zależy od poziomu naszego autorytetu. Na podstawowym poziomie autorytetu można prosić Boga, by zmiękczył serce osoby potrzebującej pomocy, by przekonał ją o grzechu, ponieważ tylko Duch Święty jest tym, który przekonuje o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. Modliłbym się więc prosząc, by Duch Święty to uczynił. Na to pozwala nam podstawowy poziom autorytetu.

Mając natomiast autorytet na wyższym poziomie, rozkazałbym demonowi, aby opuścił tę osobę, tak jak Jezus rozkazywał demonom. Przykładem takiej sytuacji jest historia opisana w Dziejach Apostolskich, kiedy apostoł Paweł kazał duchowi wieszczemu opuścić kobietę, która nękała uczniów. Ona w którymś momencie dała im pozwolenie, by to uczynili, ponieważ wypowiedziała swoimi słowami, że są sługami Boga Najwyższego. Poprzez te słowa wyraziła, że rozpoznała ich autorytet. Dzięki temu otrzymali autorytet nad nią, by móc rozkazać duchowi, który ją dręczył, aby ją opuścił. Do skutecznego udzielenia pomocy osobie dręczonej przez przeciwnika konieczne jest rozpoznanie i uznanie przez tę osobę naszego autorytetu. Wtedy dopiero możemy pomóc.

Nieposłuszeństwo, grzech odsuwa nas od bliskości Boga. Kiedy grzeszymy w jakiejś konkretnej sprawie, tracimy autorytet w tej dziedzinie, w której ulegamy diabłu. Jeśli chcemy mieć więcej autorytetu, potrzebujemy więcej posłuszeństwa. Szatan nie posiada już autorytetu nad ziemią. Ma go tylko wtedy i tylko tyle, ile my, ludzie, odstąpimy mu z naszego autorytetu. Jezus pokazał nam najpiękniejszy wzór posłuszeństwa i poddania się woli Ojca w Niebie. Jeżeli żyjemy w posłuszeństwie i poddaniu Jezusowi Chrystusowi, w intymnej relacji z Nim, wówczas mamy coraz większy autorytet nad tym, co nam zostało powierzone.

Rozwijając się w służbie, musimy wzrastać w duchowym autorytecie. To dzieje się tylko w coraz bliższej relacji z Bogiem

Jakie znaczenie w tej kwestii ma duchowa osłona w strukturze Ciała Chrystusa – Kościoła? Jeżeli duchowa osłona zostaje zdjęta z osoby z darem proroczym w wyniku jej buntu, czy może się okazać, że w miejsce ducha proroczego będzie przejawiał się duch wieszczy?

Taka osoba może myśleć, że nadal prorokuje, a w rzeczywistości działa przez nią Boży przeciwnik. Podobnie może być z darem apostolskim. W takim przypadku może zostać on zastąpiony duchem kontroli i opresji. Każdy dar ma dwie strony, podobnie jak moneta. Osoba o mentalności Bożego Królestwa używa daru dla Boga, dyktator kontroluje dla swoich własnych celów.

W kontekście fragmentu z Ewangelii św. Mateusza 7:23 Jezus mówi: idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie, którzy funkcjonujecie w nieprawości. Po drugiej stronie istnieje Boży porządek i prawość. Duchowa osłona jest częścią Bożego porządku. Jeżeli opuszczamy Boży porządek, opuszczamy też duchową osłonę. Boża sprawiedliwość ustanowiona jest przez Boga jako prawo. Musimy pamiętać, że istnieją Boże protokoły funkcjonowania, Boży system prawny i etyka Bożego Królestwa. Gdy stałem w Bożej Sali Tronowej, wszystko miało swój porządek. Wszystko toczyło się i działo w najwyższym porządku. Tak, jest tam bardzo głośno, ponieważ wszyscy aniołowie śpiewają „Święty”. Izajasz napisał, że bramy niebios trzęsą się, ponieważ jest tam tak głośno. To prawda. Aniołowie przez cały czas krzyczą „Święty” i są to jakby uderzenia błyskawic. Ale wszyscy aniołowie są na swoich miejscach. Wszyscy są podporządkowani. Można tam zobaczyć potężny akt oddania najwyższego hołdu, uczczenia protokołu, podporządkowania się i pełne zadowolenia, upragnione poddanie się.

Dlaczego nam ludziom tak trudno przychodzi podporządkowanie się zasadom Bożego Królestwa?

My mamy tendencję do promowania siebie, nawet w naszym podporządkowaniu się Bogu. Gdy powstajemy, ludzie zaczynają nas naśladować. Bywa, że wtedy opuszczamy osobę, której byliśmy podporządkowani w kościele, i zabieramy tych, którzy zaczęli nas naśladować. A to już jest wprowadzaniem podziału do Ciała Chrystusa. Apostoł Paweł mówi Koryntianom, że jeżeli podzielą to Ciało, będą ukarani. Osoba, która dzieli Ciało Chrystusa, poniesie tego poważne konsekwencje. Oglądałem to już wiele, wiele razy. Staje się to widoczne w ciągu roku, najdalej do pięciu lat. Jest to Boża łaska, jeżeli dzieje się szybciej. Wtedy można szybciej wrócić i zdać sobie sprawę, że się nabałaganiło i pokutować z własnych błędów. Gdy ludzie złamią Boże prawo, strukturę autorytetu, który Bóg ustanowił, wychodzi to na jaw średnio do trzech lat. Wystarczy dobrze obserwować.

Post i modlitwa nie są zapracowywaniem na autorytet, są przebywaniem w Bożej obecności, w której duchowy autorytet jest nam udzielany

Opisałeś to, co ma nadejść w „Doskonałej Burzy”. Czy jest w tym przesłaniu jakiś element dla nas, Polaków, który dotyczy Polski?

„Doskonała Burza” to przesłanie, które otrzymałem w ciągu zaledwie kilku dni w 1980 r. Bóg pokazał mi też, że te rzeczy nadejdą i zaczną się pojawiać gdzieś po 25 latach od chwili, gdy otrzymałem to objawienie. W pewnym momencie mojego życia Bóg powiedział do mnie, że to, co objawił mi w 1980 r., teraz zacznie się wydarzać. I jeszcze raz przypomniał o tym, co powiedział mi wiele lat wcześniej. Trzeba pamiętać, że ta „Burza” nie pochodzi od Boga. To Boży przeciwnik ją przynosi. Ponieważ Bóg jest zainteresowany nie tylko pojedynczym człowiekiem, ale także całymi narodami. Chce współpracować z narodami. Boża ręka może się przybliżyć i rozciągnąć coś w formie ochrony nad danym narodem, a w tym samym czasie Jego ręka może być z dala od innego narodu. Dlatego, kiedy mowa o pewnych kataklizmach, wojnach, nie oznacza to, że wszystkie narody muszą przez to samo przejść. Istota tego przesłania jest taka, że obecnie większość narodów opiera się Bożej ręce, czyli Bożej obecności i Jego prawom. Gdy Boża dłoń jest bliżej, wówczas wróg ma do nas mniejszy dostęp. Jeżeli Boża ręka jest z dala od jakiegoś narodu, przeciwnik ma do niego większy dostęp, ponieważ nic go nie chroni. W Polsce będzie to miało miejsce tylko do tego stopnia, do którego Bóg podniesie swoją rękę. Jeżeli Jego ręka będzie ściśle nad Polską, bardzo mało z tych kataklizmów wydarzy się w tym kraju. Może się to dziać wokół was, ale nie przydarzy się to wam. Kluczem do tego – zarówno dla narodu, jak i dla każdego indywidualnie – jest bycie blisko Boga i posiadanie Jego aprobaty nad tym, co robisz, co mówisz i jak działasz. A to dzieje się tylko w życiu tych ludzi, którzy mają z Nim bliską relację. Nie oznacza to, że każda osoba w narodzie musi mieć relację z Bogiem, by kraj został ochroniony, ale z pewnością Jego Kościół powinien.

Jak wielu ludzi powinno mieć taką bliską relację z Bogiem, by Boża ręka była nad narodem?

To zależy od tego, jak postrzegamy problem Sodomy i Gomory. Warto przypomnieć sobie negocjacje Abrahama z Bogiem w tej kwestii [zob. Ks. Rodz. 18:16–39]. To jest oczywiście ekstremalny przypadek, nie myślę, że coś aż tak tragicznego się wydarzy. Ale myślę, że Bóg uprzedza nas przed takimi zdarzeniami, daje sygnały ostrzegawcze. Są one nam dawane po to, abyśmy serio traktowali Boże wskazówki. Bóg mówi nam, że nie możemy ich lekceważyć. Posłuszeństwo Bogu musi wzrastać w narodzie, wówczas będziecie mogli być przykładem dla całej Europy. Czy to było rok temu, kiedy mieliście tornado po raz pierwszy w waszej historii?

Tak, i mieliśmy też potężne powodzie w 2010 r. i częściowo też w 2011. Ostatnio wybuchy na słońcu również i w Polsce spowodowały zakłócenia w GPS-ach, telefonach komórkowych. 

Wszystkie te rzeczy są częścią wydarzeń tej „Doskonałej Burzy”. Bóg pragnie zwrócić uwagę narodów, zanim przeciwnik zrobi to w silniejszy i tragiczny sposób, kiedy podejmie się działań przeciwko wszystkim narodom. Moja sugestia dla każdego narodu, bez względu na to, czy dotyczy to Stanów Zjednoczonych czy Polski, sugestia dla każdego lidera brzmi: przybliż się do Boga. Poproś Boga, żeby przyciągnął twoje serce do swojego. Im bliżej Boga jesteś, tym bardziej słowa z Psalmu 91:7 obejmują i ciebie: Chociaż padnie u boku twego tysiąc, a dziesięć tysięcy po prawicy twojej, ciebie to jednak nie dotknie. Jeżeli jesteś blisko Boga, wszystko to dzieje się poza tobą. Studiując pewne rzeczy w języku hebrajskim, znalazłem także ciekawe rozważania rabinów na temat słowa shalom. To słowo nie do końca oznacza pokój. Oznacza rozliczenie się z anarchią wokół ciebie, która odciąga cię od wypełniania Bożego przeznaczenia. Dopiero skutkiem tego działania jest pokój. Oznacza wprowadzanie porządku wszędzie, gdziekolwiek się znajdujesz: w chaosie, w ucisku, w anarchii. Duch anarchii jest stłamszony do zera i następuje porządek, a pokój jest tego rezultatem.

Dlatego tak wiele zachęty w Piśmie Świętym, by modlić się o pokój…

Jezus mówił, żebyśmy modlili się o pokój dla Jeruzalem. I modląc się o to, modlimy się, by cały chaos, anarchia, bezprawie wokół Jeruzalem zostały zatrzymane. Tego nie ma w Niebie. Dlatego modlimy się tak: „Boże, poddajemy się Tobie, spraw, by Twój pokój przyszedł”. Jest też napisane, że jeżeli przyjdziesz do czyjegoś domu i gospodarz cię przyjmie, masz tam zostawić swój pokój. Jego pokój i twój pokój się łączą. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie większej mocy. Ale jeżeli nie przyjmie cię, zabierz swój pokój ze sobą, bo wtedy twój pokój nie może tam zostać. Jego wybór wniesie chaos do jego życia, dlatego, że Boży pokój to usuwanie anarchii, chaosu. Rezultatem jest ukojenie.

Boża sprawiedliwość ustanowiona jest przez Boga jako prawo. Musimy pamiętać, że istnieją Boże protokoły funkcjonowania, Boży system prawny, etyka Bożego Królestwa

Czy te same zasady dotyczą także uzdrowienia?

Kiedy przychodzi Królestwo Boże, zawsze przynosi sprawiedliwość i uzdrowienie. Choroba i wszelkie nieszczęście, w tym i cierpienie, są niesprawiedliwością. Prosimy więc, by Boża sprawiedliwość przyszła i usunęła niesprawiedliwość. To jest tak, jakbyśmy się udawali przed sędziego i prosili o wynagrodzenie nam szkód, które ktoś nam wyrządził, zawinił przeciw nam. Weź odwet na moich wrogach, o Boże – prosił psalmista Dawid. Choroba jest naszym wrogiem, dlatego możemy prosić Boga, by ją usunął. Przychodzimy przed Najwyższy Autorytet i możemy powiedzieć, że wróg kpi z Bożego imienia, gdy niszczy nas chorobą. W ten sposób szatan komunikuje naszemu Stwórcy: „to Ty ich stworzyłeś, a patrz, co ja im robię”. W ten sposób kpi z imienia Jahwe Rapha – imienia Boga, które w języku hebrajskim oznacza, że Bóg jest naszym uzdrowieniem. I w związku z tym możemy wołać do Boga: „Boże, wróg kpi z Twojego imienia, dlatego prosimy Cię, powstań, Jahwe Rapha, i broń swojego wspaniałego imienia. Modlimy się o to”. I dopiero wtedy módlmy się o następujące rzeczy – o uzdrowienie i cuda.

Na czym polega różnica pomiędzy uzdrowieniem a cudem? 

Studiując Boże Słowo pod tym kątem, zauważyłem, że uzdrowienie nie dzieje się od razu, a cuda tak. Uleczenie to działanie w autorytecie, egzekwowanie duchowej władzy nad chorobą, czyli usunięcie czegoś złego. Cuda zaś czynione są w mocy i dotyczą stworzenia czegoś, odtworzenia, przywrócenia czegoś, co zostało zniszczone. Za każdym razem, gdy w oryginale czytamy o tym, jak Jezus uzdrawiał, użyte są słowa, które oznaczają, że On coś albo usuwał, albo czynił coś całym, nowym, co oznacza odtworzenie, rekonstrukcję, stworzenie czegoś nowego. Dlatego chcemy prosić Boga, żeby z jednej strony usunął coś, co jest złem, a z drugiej strony, aby coś stworzył. Można np. modlić się o usunięcie nowotworu z organizmu, ale jeżeli to zabierze część wątroby, płuca czy mózgu, organizm zostaje pozbawiony konkretnej części i pozbawiony danej funkcji. Jeżeli jednak pomodlimy się, by Bóg usunął problem i odtworzył potrzebną tkankę, mamy do czynienia z regeneracją czegoś, co z powrotem dobrze działa w organizmie. Tym różni się uzdrowienie od cudu.

Dziękujemy za rozmowę

Wszystkie wpisy
Wpisy z tej samej kategorii